We wtorek wybraliśmy się w naszą ostatnią wakacyjną podróż do kraju, który już samym swoim kształtem wyróżnia się na tle innych europejskich państw, czyli do słonecznych Włoch. Pierwszym przystankiem na naszym włoskim szlaku był oczywiście Rzym – miasto zgodnie z legendą założone przez jednego z braci wykarmionych przez wilczycę, miasto będące przed wiekami stolicą olbrzymiego Cesarstwa Rzymskiego. Miasto, które jest prawdziwą skarbnicą dzieł sztuki i architektury z Koloseum i Bazyliką św. Piotra na czele. Miasto, w sercu którego znajduje się najmniejsze państwo na świecie, czyli Watykan. Miasto, w którym nietrudno się zakochać i do którego chce się powracać. Miasto, po którym za przykładem prawdziwych Włochów „poruszaliśmy się” skuterem, robiąc przy tym hałas nie mniejszy niż jest w rzeczywistości ;-) Po odkryciu stolicy wyruszyliśmy na południe, by przy użyciu chusty animacyjnej odtworzyć moment wybuchu potężnego Wezuwiusza. A gdy lawa zastygła na naszych stolikach i krzesłach sprawnie i bez ociągania dostaliśmy się do Wenecji, by móc popływać gondolą, zmierzyć się z niezwykle wąskimi mostami, czy kładkami i dać porwać gorącym rytmom taranteli, czy utworu „Bella ciao” J Znaleźliśmy też chwilkę czasu na udział w wyścigach samochodowych, w trakcie których mieliśmy możliwość kierowania słynnymi autami marki Ferrari, a w ramach relaksu wysłuchaliśmy jednej z rozlicznych przygód chłopca z drewna, czyli znanego na całym świecie Pinokia - bohatera wykreowanego przez włoskiego pisarza Carlo Collodi. Udało nam się też nawet, pomimo, że aktualnie mamy sierpień spotkać się z Befaną, wiedźmą, która na wzór św. Mikołaja odwiedza włoskie dzieci w nocy z 5 na 6 stycznia, by wręczyć im upominki. I oczywiście nie zapomnieliśmy, by wstąpić do włoskiej restauracji i zakosztować specjałów lokalnej kuchni, tak popularnej na całym świecie. Dzieci świetnie poradziły sobie z zagadkami smakowymi i makaronowym kodowaniem, a uformowane przez nie z masy solnej wałeczki na wzór spaghetti wykorzystali m.in. do wyklejenia pierwszej literki swojego imienia. Bella Italia na razie mówimy: „Arrivederci”, ale jeszcze do Was wrócimy...obiecujemy ;-)